poniedziałek, 19 października 2015

PROWINCJA, TO NIE MIEJSCE ZAMIESZKANIA. PROWINCJA, TO SPOSÓB MYŚLENIA.


Co robił w Lublinie hollywoodzki gwiazdor Ashton Kutcher w lutym 2010?
Czy Franz Kafka w Lublinie cokolwiek kiedyś robił?
Czy Madonna, Danny DeVito i Britney Spears słyszeli o cadyku Jakubie Izaaku Horowicu?
Ile osób na świecie zna miejsce pochówku tego legendarnego jasnowidza, tzw. Widzącego z Lublina, na lubelskim kirkucie?
Ile osób na świecie wie, że przy Placu Zamkowym w Lublinie, zwanym Okiem Cadyka, w kamienicy, w której kiedyś mieszkał Widzący, a w której dziś znajduje się siedziba jednego z banków, jest tzw. ‘pępek świata’? Wielki cadyk, na podstawie kabały stwierdził, że tu znajduje się połączenie nieba z piekłem, miejsce, w którym najłatwiej kontaktować się z Bogiem. Ile osób na świecie o tym wie? A ile głęboko wierzy, że z tym połączeniem nieba z piekłem to prawda?
Przeciętny Amerykanin nie wie za bardzo gdzie leży Polska. Niektórzy nawet nie wiedzą, że pomiędzy Moskwą, a Berlinem w ogóle są jakieś państwa. Jest to wina wyłącznie tamtejszego systemu edukacji. Niczego innego. Ja od podstawówki orientuję się, gdzie leży Somalia. A nie jest to centrum światowej cywilizacji. Ale co nas obchodzi przeciętny Amerykanin? Jedna ze strategii marketingowych polega na tym, żeby zwabić do siebie jednego wpływowego człowieka, albo wąską grupę wpływowych ludzi, w nadziei, że oni pociągną za sobą resztę – tę mniej wpływową i zorientowaną.
Powiem tak: jeżeli polski chasydyzm do dziś jest najbardziej znaną i wciąż istniejącą odmianą chasydyzmu na świecie, jeśli swój okres świetności przeżywał w XVIII i XIX wieku, właśnie na terenach wschodniej Rzeczypospolitej, ówczesnej Galicji, jeśli jego centrum to był właśnie Lublin i Lubelszczyzna, a jego najwybitniejszym przedstawicielem był właśnie cadyk Horowic, znany jako Widzący z Lublina, jeśli wciąż ludzie z różnych stron świata przyjeżdżają na jego grób, jeśli to właśnie stąd po II wojnie  światowej polski chasydyzm ‘wyemigrował’ do USA i Izraela i rozwija się tam nadal, jeśli wraz z nim wyemigrowała do tych krajów duchowa mistyczno-filozoficzna szkoła judaizmu – kabała, a wraz z nią mit o Jasnowidzu Horowitzu, jako wybitnym kabaliście, to dlaczego tego nie wykorzystać?
Nie wiem czy Franz Kafka był kiedykolwiek w Lublinie. Wiem natomiast, że musiał się doskonale orientować w temacie Widzącego z Lublina, bo był zafascynowany chasydyzmem, a jego twórczość jest przesiąknięta żydowską kabałą. W dodatku jego rodzinne miasto Praga oraz Lublin znajdowały się wówczas w tym samym państwie – Austro-Węgry – więc potencjalnie nic nie stało na przeszkodzie, żeby zajrzał tu sobie kiedyś… Wiem też, że Ashton Kutcher przyjechał do Lublina najprawdopodobniej głównie po to, żeby odwiedzić grób cadyka Jakuba i wiem, że kabała od lat robi furorę wśród światowych i polskich gwiazd showbiznesu. Do amerykańskiej Kbbalah Center należą m.in. wymienieni Danny DeVito i Madonna, ale za praktyków kabały uważają się też w Polsce Kayah, czy Maryla Rodowicz. Owszem – jest to sekciarska wariacja na temat kabały, służąca głównie drenowaniu kieszeni ‘szukających swojej duchowości’ bogaczy i ma niewiele wspólnego z prawdziwym żydowskim mistycyzmem, ale… co nam do tego? Przecież chodzi o to, żeby ci wszyscy wielcy i bogaci przyjeżdżali tutaj, odwiedzali grób, łączyli się z Bogiem w Oku Cadyka, zostawiali tu swoje pieniądze i wracali do wielkiego świata, opowiadając dobrze o tym miejscu innym. Swego czasu wybitny reżyser filmowy David Lynch zachwycił się Łodzią i przyjeżdżał doń regularnie przez kilka lat. Chciał nawet wybudować tam wytwórnię filmową. Ale radni miasta spaprali sprawę i Lynch przestał przyjeżdżać…Wierzę jednak głęboko, że radni Lublina, to zupełnie inny rodzaj ludzi…
Żydowska kabała i mit o Jasnowidzu Horowicu, to olbrzymi potencjał, na którym miasto może, mówiąc nieładnie, dobrze zarobić. Więc dlaczego tego nie nagłaśniać? I nie mam tu na myśli nieśmiałych projektów kulturalnych. Mówię o kompleksowej, przemyślanej strategii biznesowej i marketingowej, o świadomej polityce miasta. Tylko w taki sposób jest szansa na wypromowanie Lublina. Tak, żeby w przyszłości nikt już nie miał najmniejszych wątpliwości, gdzie powinna znajdować się Europejska Stolica Kultury…

                                                                                   Frocyn

WIELCY RODACY


Będąc studentem krakowskiej PWST zetknąłem się z twórczością światowej sławy polskiego rzeźbiarza Igora Mitoraja. Do Krakowa na wiele miesięcy przyjechała bogata wystawa jego prac. Rzeźby i szkice można było obejrzeć w jednej z krakowskich galerii, oraz na Rynku Głównym pod gołym niebem. Oglądałem te rzeźby z wypiekami na twarzy! Jednak spora część mieszkańców Krakowa nie podzielała moich zachwytów. ‘Na mieście’ i w mediach niewiele mówiło się o wystawie. A jeśli się coś mówiło, to raczej krytycznie. Ale chyba nie do końca chodziło tutaj o samą sztukę. Europa, Japonia, USA i kilka innych państw chętnie zamawiały kolejne prace u Mitoraja. Dlaczego mieszkańcom Krakowa nie przypadły one do gustu? I dlaczego tak niewiele mówi się w ojczyźnie o Polaku, który odniósł światowy sukces? I tak niewiele wiemy o innych Polakach, którzy zdobyli międzynarodową sławę? Myślę, że powodem tej ciszy jest właśnie ten ich sukces… On nas boli. I dlatego go wyciszamy. Nakrywamy ręcznikiem. Wolimy słuchać o porażkach naszych artystów w Hollywood. Do wiadomości wszystkich: kiedy nasz rodak zdobywa światową sławę, to jest to powód do dumy! Nie do wstydu. I mówi się o tym głośno! A nie udaje, że fakt nie istnieje. I to nie ma znaczenia, czy jego twórczość nam się podoba, czy nie. Chodzi o to, że ten człowiek przynosi nam chlubę na arenie międzynarodowej. Takiego człowieka się popiera. I hołubi. A nie wycisza. I chowa się do kieszeni swoje małostkowe, zaściankowe kompleksiki.
Tamara Łempicka - malarka epoki art deco; Roman Opałka – malarz i grafik; Zdzisław Beksiński – malarz, rzeźbiarz, fotograf; Ernest Malinowski – inżynier, budowniczy kolei w Peru i Ekwadorze, projektant i budowniczy Centralnej Kolei Transandyjskiej; Joseph Conrad (właść. Józef Teodor Konrad Korzeniowski) – polski szlachcic i angielski pisarz; Rudolf Modrzejewski, syn Heleny Modrzejewskiej – inżynier, pionier w budownictwie mostów wiszących w USA; Bronisław Malinowski – antropolog, podróżnik, etnolog, religioznawca, twórca funkcjonalizmu strukturalnego; Ignacy Łukasiewicz – wynalazca lampy naftowej… itd. itd. To jest naprawdę cała litania nazwisk.  
Lublin także ma swojego ‘Mitoraja’. Jest nim lublinianin z urodzenia, Tomasz Kawiak. Jego rzeźby dżinsów stoją w Chinach, w Australii, we Francji. Profesor Instytutu Artystycznego w Orleanie we Francji. Nie tak dawno otrzymał medal Rycerza Sztuki i Literatury – Zasłużony dla Francji. Ilu Lublinian słyszało o nim?...
Jak widać wielcy Polacy to nie tylko Chopin, Skłodowska i Kopernik. Z nazwisk Polaków, którzy wnieśli istotny wkład w światową kulturę mógłby powstać pokaźnych rozmiarów Panteon. Gdyby oczywiście ktoś wpadł na pomysł zbudowania takiego Panteonu…