wtorek, 19 lipca 2016

LUBELSKA SZKOŁA MĘDRCÓW

Jadąc ul. Lubartowską w kierunku Galerii Olimp mija się pewien piękny i okazały, choć mało ściągający uwagę Lublinian budynek. Mieści się w nim m.in. Hotel Ilan oraz synagoga. Obecnie Galeria Olimp jest jednym z ważniejszych punktów na mapie miasta. I jednym z miejsc, o którym dość często mówi się w codziennych rozmowach. Natomiast przed II wojną światową, to właśnie ten wspomniany przeze mnie budynek był jedną z ‘gwiazd’ Lublina. Lublin, Lubartowska 85, był przed wojną jednym z najbardziej znanych polskich adresów. W tym miejscu w 1930 r. powstała największa na świecie uczelnia talmudyczna (Lubelska Szkoła Mędrców). Dzięki niej Lublin nazywano Żydowskim Oxfordem. Drugi taki ośrodek kształcenia rabinów, choć nie tak wielki, znajdował się w Nowym Jorku. Lubelską uczelnię założył rabin i rektor Majer Jehuda Szafira, pierwszy ortodoksyjny poseł żydowski na Sejm II Rzeczypospolitej (I kadencji).
Szkoła powstała dzięki datkom Żydów z całego świata. Uczelnia posiadała 20 sal wykładowych, bibliotekę liczącą 40 tys. pozycji (większość została spalona przez nazistów w 1940 r.), ogród z 12 tys. drzew oraz rytualną łaźnię (mykwa). Dzięki wysokiemu poziomowi do szkoły szybko zaczęli przyjeżdżać studenci z zagranicy, w tym z tak odległych państw, jak Chile i Palestyna.
Fakt ten dowodzi, jak ważnym i jak bardzo znanym ośrodkiem w świecie żydowskim był niegdyś Lublin.
A może by tak - zamiast wytykać sobie antysemityzm, co niczego nie buduje i do nikąd nie prowadzi, wywołuje za to skoki ciśnienia – skupić się z całych sił na jakimś konstruktywnym działaniu? Przynoszącym zyski wymierne i niewymierne? Chociażby na stworzeniu jakiegoś międzynarodowego festiwalu, np. muzycznego, który będzie odwoływał się do dawnego żydowskiego charakteru Lublina. I nie mam tu na myśli, że kilka lokalnych grup klezmerskich, gdzieś w jakimś ustronnym miejscu poplumka sobie na pianinach i pofiluje na klarnetach. Mówię o wydarzeniu na wielką skalę i o międzynarodowej promocji takiego wydarzenia. Tak, żeby to wydarzenie przyniosło dochód miastu i wypromowało je, choćby na samej tylko mapie kulturalnej Europy.
Kraków ma swój Festiwal Kultury Żydowskiej, zwieńczony finałowym koncertem ‘Szalom na Szerokiej’ na krakowskim Kazimierzu, który co roku transmituje telewizja. Wzorce już są. Tylko czerpać. Nie mówię o kopiowaniu, zżynaniu pomysłów – mówię o inspiracji.
Wracam z uporem maniaka do tematu promocji miasta w oparciu o spuściznę kultury żydowskiej, bo uważam, że gra jest warta zachodu i naiwnie wierzę, że - jak dosadnie ujął to Mao Zedong - jedną szpilką można zabić słonia – trzeba mieć tylko wystarczająco dużo cierpliwości.

Mówi się, że pieniądze leżą na ulicy. Coś w tym jest. Tyle, że często one sobie tak leżą, leżą... I tak się po nich depcze, depcze...  

                                                                                             Frocyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz