KRYZYS W MINISTERSTWIE
Do gabinetu ministra wbiega zdyszany zastępca.
- Panie ministrze! Panie
ministrze! Kryzys! Musimy zrobić poważne cięcia w budżecie naszego resortu.
- Naszego?! Ojojoj, to
niedopszszsz… Co proponujesz?
- Na początek – balet
rosyjski.
- Mój balet??! Chcesz
wywalić moje tancerki???!!!
- Niestety – naciski z
góry…
- I to w momencie, kiedy
zatrudniliśmy piętnaście nowych?!
- Zatrudniliśmy jakieś
nowe? Z Moskwy i z Petersburga?
- Nie. Z trasy
Warszawa-Radom.
- Panie ministrze – chociaż
kilka…
- No, to która?
- Natasza…
- Wykluczone! Gram nią w
kości.
- Jak?!
- Rzucam nią o podłogę, ona
się turla i to tak fajnie klekocze hi, hi!
- Tatiana.
- Moja ukochana Tatianka?
Nigdy! Chociaż… ostatnio trochę przytyła… Waży siedemnaście kilo! Tłusta świnia.
Zaraz, zaraz… Dlaczego Ty się czepiasz moich tancerek? Może byśmy tak zaczęli
od Twojego delfinarium?
- Moje małe, kochane
delfinki! Chce pan mnie pozbawić jedynej pociechy mojego życia?!
- Dwa piętra budynku, tajne
archiwum i schron przerobione na akwarium, hektolitry morskiej wody, stado
delfinów, armia nurków do obsługi, nie licząc trenera, który twierdzi, że
nauczy delfiny warczeć.
- A nauczy! To delfiny
obronne!
- Po, co obciążać podatnika
takim zbytkiem?
- Zbytkiem?! A pański chór
karłów śpiewających do obiadu?
- To są wyjątkowe karły!
Jak się w nich rzuca jedzeniem, to śpiewają wspak! A pański korpus sekretarek
dłubiących w nosie? Przez osiem godzin dziennie! W tydzień wypijają roczny
zapas kawy!
- O, wypraszam sobie! To są
moje córki! Dobrze o tym wiesz.
- Przepraszam… Mnie nie
przeszkadzają… Niech sobie dłubią… Ale koniecznie muszą brać za to dziewięć
średnich krajowych każda? Osiem nie wystarczy?...
- Panie ministrze, nie kłóćmy
się. A może by tak pańskiemu drugiemu, GORSZEMU zastępcy odebrać kilka praw?...
Na przykład prawo do puszczania łódek z banknotów dwustuzłotowych?
- Ile na to przeznaczamy?
- Trzydzieści procent
rocznego budżetu.
- Synuś, nie bądź dla niego
złośliwy. Wiesz, że dochrapał się tego stanowiska ciężką pracą.
- Czym?
- A co ja powiedziałem?
- Nie wiem. Coś w obcym
narzeczu. Znowu, tatuś, paliłeś trawę.
- Do rzeczy – co
proponujesz?
- Mam! Na początek we
wszystkich toaletach wymienić rolki banknotów Stuzłotowych na zwykły papier
toaletowy.
- Zwykły?! Masz na myśli te
ohydne atłasowe ręczniki z Kaczorem Donaldem?
- Tak. No a dalej to już
trzeba by było zająć się biednymi, głodnymi i chorymi…
- Co nam do nich?...
- Yyy… Nasze ministerstwo
się nimi zajmuje…
- Od kiedy??!
- Od zawsze…
- Dlaczego mi wcześniej nie
powiedziałeś?!
- Przy wejściu wisi taka
czerwona tabliczka: Ministerstwo D.S. Biednych, Głodnych i Schorowanych…
- Skąd mogłem wiedzieć, że
to ma jakiś związek z nami?
- Przeznaczamy na ich
potrzeby trzy procent rocznego budżetu.
- Skandal! Taka
rozrzutność? W dobie kryzysu?!
- Zacznijmy od dzieci.
- Tych, których używamy?
- Cicho! Mówiłem ci, tata,
że o tych nic nie wiemy! Mówię o tych niedożywionych. Dla każdego z nich, na
ciepły posiłek przeznaczamy miesięcznie cały jeden złoty i dwadzieścia groszy.
- Kawiorem je karmią?!
Dwadzieścia groszy wystarczy! Raz na kwartał.
- Dalej – wdowy po
górnikach. Jedna z nich, matka sześciorga dzieci, bliźniaki w drodze, dostaje
od nasz trzysta złotych.
- Miesięcznie???
- Rocznie.
- I tak przesadza. Trzy
paczki?! Co ona robi z taką kasą?!
- No, mnie by odbiło z
dobrobytu.
- No, właśnie. Jej też może
odwalić. Trzydzieści złotych jej starczy.
- A’propos „starczy” –
trzeba coś zrobić z emerytami.
- Oni też od nas doją??!!!
To ja się nie dziwię, że mamy kryzys! Do roboty z nimi!
- A gdzie mieliby pracować?
- W pip-show!
Frocyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz