czwartek, 6 sierpnia 2015



                                             NA  STOLE 


Na stole operacyjnym siedzi młody mężczyzna i trzyma się za brzuch.

- Halo!... Haaalooo! Jest tu kto? Oprócz mnie?... Jest na Sali jakiś lekarz? Zostawili mnie samego… Mieli mnie operować, a potem powiedzieli, że idą się odchudzać, czy coś… Na jakąś głodówkę poszli… No i ja tak sam zostałem na tym stole… Światło wyłączyli… I co ja mam teraz z tym zrobić?

Tu mężczyzna odsłania fartuch, ukazując rozcięty brzuch i flaki na wierzchu.

- Pani się zna na tym? Nie? To może pan mi pomoże?... Albo… Wie pan co? Ja sobie sam to zoperuję i zaszyję. Tylko nie mam nic na znieczulenie… To  może niech mnie pan zagaduje, żeby odwrócić uwagę, a ja spróbuję sobie to zaszyć. Skąd pan jest? O, to ładne miasto… AAAAAA!!!!! Co… Co my tu mamy?

Wyjmuje kość udową.

- Kość udowa. A… to włożymy z powrotem, bo się może jeszcze przydać. Zdaje się, że jest dobra. No. Co tam dalej?...

Wyciąga jelito.

- O… Jelito grube… Ale długie… Z jelitami nie miałem nigdy problemów… Może na razie odłożę na bok, żeby nie przeszkadzało…

Wyciąga coś bardzo długiego.

- Niech pan to przytrzyma z łaski swojej. Tylko ostrożnie, to moja tętnica. Co to to to? Nerka?

Wyjmuje nerkę.

- Nerka. A, to niech pan ją sobie zatrzyma. Chyba zdrowa. Proszę. Śmiało! Mam jeszcze jedną – mogę się podzielić. Sprzeda ją pan sobie.

Odrywa nerkę i podaje swojemu ‘pomocnikowi’.

- Zaraz, zaraz… co my tu mamy jeszcze?

Wyjmuje z siebie serce.

- AAAAAA!!! Serce! Ciekawe, czy bije?

Uderza ‘pomocnika’ sercem po głowie.

- Bije. Znaczy się – dobre. Wkładamy z powrotem. A tu? Co to za niteczka? To jakiś nerw… Niech pan pogigla. Ha, ha, ha! Tak myślałem ha, ha, ha! To nerw śmiechu ha, ha, ha! Dobra, dosyć tej radości, oddawaj pan to.

Upycha nerw z powrotem w siebie.

- Co my tu mamy jeszcze?...

Wciąga z siebie mózg.

- O, mózg! He! A jednak mam! Dobrze wiedzieć. Bo niektórzy twierdzą, że nie mam. Wygląda zdrowo. To ja go sobie teraz do kieszeni schowam. I będę pokazywał, że mam! Jakby co. No… To chyba wszystko. Jeszcze tylko wepchniemy sobie te flaczki… o… daj, pan, tę tętnicę… No! Gotowe! I możemy zaszywać. Ja tu przekłuję, a pan ciągnij. Ciągnij pan! O, w porządku. No, dziękuję. Uuu! Jak nowo narodzony!

Wstaje ze stołu i robi parę przysiadów.

- Świetnie się czuję! Najlepiej, widzi pan, jak sobie człowiek sam ze wszystkim poradzi. A tamci niech sobie głodują. Kit im w oko! Łaski bzy! Tylko… Tylko co mi właściwie było?... Coś tam niby podpisywałem… Ale ledwo co pamiętam, bo narkoza zaczęła już wtedy działać… Jak przez mgłę… Pamiętam… Pamiętam wyraz: ‘dawca’. I trochę dalej drugi wyraz: ‘nerka’… Ale tak dokładnie, to nie wiem o co chodziło… No nic. Pewnie wyjdzie w praniu. Dzięki za pomoc! Cześć! Do widzenia, pa!

Odchodzi.
Po chwili słychać głuche uderzenie ciała upadającego na posadzkę…

                                              

                                                                              Frocyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz