NA STOLE
Na stole operacyjnym siedzi
młody mężczyzna i trzyma się za brzuch.
- Halo!... Haaalooo! Jest
tu kto? Oprócz mnie?... Jest na Sali jakiś lekarz? Zostawili mnie samego… Mieli
mnie operować, a potem powiedzieli, że idą się odchudzać, czy coś… Na jakąś
głodówkę poszli… No i ja tak sam zostałem na tym stole… Światło wyłączyli… I co
ja mam teraz z tym zrobić?
Tu mężczyzna odsłania
fartuch, ukazując rozcięty brzuch i flaki na wierzchu.
- Pani się zna na tym? Nie?
To może pan mi pomoże?... Albo… Wie pan co? Ja sobie sam to zoperuję i zaszyję.
Tylko nie mam nic na znieczulenie… To
może niech mnie pan zagaduje, żeby odwrócić uwagę, a ja spróbuję sobie
to zaszyć. Skąd pan jest? O, to ładne miasto… AAAAAA!!!!! Co… Co my tu mamy?
Wyjmuje kość udową.
- Kość udowa. A… to włożymy
z powrotem, bo się może jeszcze przydać. Zdaje się, że jest dobra. No. Co tam
dalej?...
Wyciąga jelito.
- O… Jelito grube… Ale
długie… Z jelitami nie miałem nigdy problemów… Może na razie odłożę na bok,
żeby nie przeszkadzało…
Wyciąga coś bardzo
długiego.
- Niech pan to przytrzyma z
łaski swojej. Tylko ostrożnie, to moja tętnica. Co to to to? Nerka?
Wyjmuje nerkę.
- Nerka. A, to niech pan ją
sobie zatrzyma. Chyba zdrowa. Proszę. Śmiało! Mam jeszcze jedną – mogę się
podzielić. Sprzeda ją pan sobie.
Odrywa nerkę i podaje
swojemu ‘pomocnikowi’.
- Zaraz, zaraz… co my tu
mamy jeszcze?
Wyjmuje z siebie serce.
- AAAAAA!!! Serce! Ciekawe,
czy bije?
Uderza ‘pomocnika’ sercem
po głowie.
- Bije. Znaczy się – dobre.
Wkładamy z powrotem. A tu? Co to za niteczka? To jakiś nerw… Niech pan pogigla.
Ha, ha, ha! Tak myślałem ha, ha, ha! To nerw śmiechu ha, ha, ha! Dobra, dosyć
tej radości, oddawaj pan to.
Upycha nerw z powrotem w
siebie.
- Co my tu mamy jeszcze?...
Wciąga z siebie mózg.
- O, mózg! He! A jednak
mam! Dobrze wiedzieć. Bo niektórzy twierdzą, że nie mam. Wygląda zdrowo. To ja
go sobie teraz do kieszeni schowam. I będę pokazywał, że mam! Jakby co. No… To
chyba wszystko. Jeszcze tylko wepchniemy sobie te flaczki… o… daj, pan, tę
tętnicę… No! Gotowe! I możemy zaszywać. Ja tu przekłuję, a pan ciągnij. Ciągnij
pan! O, w porządku. No, dziękuję. Uuu! Jak nowo narodzony!
Wstaje ze stołu i robi parę
przysiadów.
- Świetnie się czuję!
Najlepiej, widzi pan, jak sobie człowiek sam ze wszystkim poradzi. A tamci
niech sobie głodują. Kit im w oko! Łaski bzy! Tylko… Tylko co mi właściwie
było?... Coś tam niby podpisywałem… Ale ledwo co pamiętam, bo narkoza zaczęła
już wtedy działać… Jak przez mgłę… Pamiętam… Pamiętam wyraz: ‘dawca’. I trochę
dalej drugi wyraz: ‘nerka’… Ale tak dokładnie, to nie wiem o co chodziło… No
nic. Pewnie wyjdzie w praniu. Dzięki za pomoc! Cześć! Do widzenia, pa!
Odchodzi.
Po chwili słychać głuche
uderzenie ciała upadającego na posadzkę…
Frocyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz