ŚLUB
Ksiądz kończy czytanie
przysięgi małżeńskiej. Para młoda, szeroko uśmiechnięta, po uszy w sobie
zakochana.
KSIĄDZ:
- Czy przysięgacie sobie
miłość, wierność i uczciwość małżeńską w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe,
póki śmierć was nie rozłączy?
PRZEDSIĘBIORCA-PAN MŁODY (autentycznie
zdziwiony i zaskoczony):
- Zaraz, zaraz, nie bardzo
rozumiem. Mógłby ksiądz jeszcze raz przeczytać?
KSIĄDZ (nieco zaskoczony,
niepewnym tonem):
- Yyy… ‘…w zdrowiu i
chorobie, na dobre i na złe, póki…’
PRZEDSIĘBIORCA:
- Jak ‘w chorobie’, nie
rozumiem… (do narzeczonej) Jesteś chora?... Nic nie mówiłaś…
PANNA MŁODA:
- Nie jestem, ale… To
przecież tylko taka formuła… Taki tekst przysięgi…
PRZEDSIĘBIORCA:
- Jak ‘tekst przysięgi’? To
jesteś chora, czy nie?
PANNA MŁODA:
- No, nie… Ale wiesz… Różne
rzeczy się mogą przydarzyć… w przyszłości… Niczego nie można być pewnym…
PRZEDSIĘBIORCA:
- Mam podpisać coś w
ciemno?! Mam wejść w niepewny biznes?! Hej! Chwilunia! W co wy mnie chcecie
wrobić?! Zamierzasz chorować?!!
PANNA MŁODA:
- Nie zamierzam, ale!...
KSIĄDZ:
- Wszyscy tak przysięgają,
to normalne. Pańska narzeczona jest teraz piękna, młoda i zdrowa, ale przecież
czas płynie, ludzie się zmieniają, zmieniają się charaktery, przytrafiają się
różne zdarzenia losowe… ludzie się starzeją…
PRZEDSIĘBIORCA:
- Ty będziesz stara???!! No,
super, że dopiero teraz mi o tym mówisz! (do księdza) Kochany, daj no ten
papierek. Robię w biznesie od lat, nie takie umowy podpisywałem, nie tacy
chcieli mnie wyhuśtać i nie na takie miny chcieli mnie wsadzić. (bierze ołówek
i kreśli na kartce) Wykreślamy to i to… O! Interesuje mnie tylko ‘w zdrowiu’ i
‘na dobre’. I teraz mogę podpisywać. (do narzeczonej) A jeśli któreś z
postanowień tej umowy nie będzie w przyszłości dotrzymane, umowę uważa się za
nieważną.
PANNA MŁODA:
- Ale…
PRZEDSIĘBIORCA:
- Nie ma ‘ale’. Podpisz tu
ładnie, o… tak… grzeczna dziewczynka. I idziemy do domu.
(do siebie) Nie do wiary,
że wciąż mnie to spotyka. (do księdza) Ilu biedaków już tak załatwiłeś? Jestem
tak wzburzony, że muszę zadzwonić do swojego prawnika. (wyjmuje z kieszeni
komórkę). No cześć. Dasz wiarę, co mnie przed chwilą spotkało? Podetknęli mi
umowę małżeńską do podpisu. Znasz jej tekst? No i co o tym myślisz? Żartujesz?!!...
Ty też ją popisałeś???!! I Ty się na to wszystko zgodziłeś??!! Ty???!!! Wybacz,
stary, ale chyba będę musiał zmienić prawnika…
Frocyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz