piątek, 7 sierpnia 2015



ŚLUB



Ksiądz kończy czytanie przysięgi małżeńskiej. Para młoda, szeroko uśmiechnięta, po uszy w sobie zakochana.

KSIĄDZ:
- Czy przysięgacie sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe, póki śmierć was nie rozłączy?

PRZEDSIĘBIORCA-PAN MŁODY (autentycznie zdziwiony i zaskoczony):
- Zaraz, zaraz, nie bardzo rozumiem. Mógłby ksiądz jeszcze raz przeczytać?

KSIĄDZ (nieco zaskoczony, niepewnym tonem):
- Yyy… ‘…w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe, póki…’

PRZEDSIĘBIORCA:
- Jak ‘w chorobie’, nie rozumiem… (do narzeczonej) Jesteś chora?... Nic nie mówiłaś…

PANNA MŁODA:
- Nie jestem, ale… To przecież tylko taka formuła… Taki tekst przysięgi…

PRZEDSIĘBIORCA:
- Jak ‘tekst przysięgi’? To jesteś chora, czy nie?

PANNA MŁODA:
- No, nie… Ale wiesz… Różne rzeczy się mogą przydarzyć… w przyszłości… Niczego nie można być pewnym…

PRZEDSIĘBIORCA:
- Mam podpisać coś w ciemno?! Mam wejść w niepewny biznes?! Hej! Chwilunia! W co wy mnie chcecie wrobić?! Zamierzasz chorować?!!

PANNA MŁODA:
- Nie zamierzam, ale!...

KSIĄDZ:
- Wszyscy tak przysięgają, to normalne. Pańska narzeczona jest teraz piękna, młoda i zdrowa, ale przecież czas płynie, ludzie się zmieniają, zmieniają się charaktery, przytrafiają się różne zdarzenia losowe… ludzie się starzeją…

PRZEDSIĘBIORCA:
- Ty będziesz stara???!! No, super, że dopiero teraz mi o tym mówisz! (do księdza) Kochany, daj no ten papierek. Robię w biznesie od lat, nie takie umowy podpisywałem, nie tacy chcieli mnie wyhuśtać i nie na takie miny chcieli mnie wsadzić. (bierze ołówek i kreśli na kartce) Wykreślamy to i to… O! Interesuje mnie tylko ‘w zdrowiu’ i ‘na dobre’. I teraz mogę podpisywać. (do narzeczonej) A jeśli któreś z postanowień tej umowy nie będzie w przyszłości dotrzymane, umowę uważa się za nieważną.

PANNA MŁODA:
- Ale…

PRZEDSIĘBIORCA:
- Nie ma ‘ale’. Podpisz tu ładnie, o… tak… grzeczna dziewczynka. I idziemy do domu.
(do siebie) Nie do wiary, że wciąż mnie to spotyka. (do księdza) Ilu biedaków już tak załatwiłeś? Jestem tak wzburzony, że muszę zadzwonić do swojego prawnika. (wyjmuje z kieszeni komórkę). No cześć. Dasz wiarę, co mnie przed chwilą spotkało? Podetknęli mi umowę małżeńską do podpisu. Znasz jej tekst? No i co o tym myślisz? Żartujesz?!!... Ty też ją popisałeś???!! I Ty się na to wszystko zgodziłeś??!! Ty???!!! Wybacz, stary, ale chyba będę musiał zmienić prawnika…


                                                                                       Frocyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz